Autor artykułu przedstawia zarys powstania systemów do planowania i kontroli realizacji inwestycji w latach 70-ych. Miał okazję uczestniczyć w tych pracach, a w 1972 r referował je na konferencji w Londynie. Podkreśla znaczącą rolę Andrzeja Zienkiewicza, późniejszego szefa Centrum Informatycznego UW.
Artykuł jest wzbogacony o strony z opisem bibliograficznym książki Polska informatyka: Systemy i zastosowania i oczywiście okladki.
....W tym czasie moja żona pracowała w dziale inwestycji Instytutu Geologicznego. Kierownik tego działu inż. Józef Łaszkiewicz, znając moje zainteresowania, polecił mnie swojemu koledze „staremu budowlańcowi” inż. Mieczysławowi Kaczkowskiemu, który kierował Pracownią Projektów Organizacji Budowy SYSTEM przy Zjednoczeniu Budowy Zakładów Chemicznych w Warszawie przy ul. Lindleya 16. Kiedy dowiedziałem się, że w pracowni projektują organizację budów przy pomocy sieci zależności i stosują komputery, natychmiast zdecydowałem się na tę pracę od 1 grudnia 1969 roku. Sieciowymi metodami planowania i zarządzania, zwanymi metodami analizy drogi krytycznej, interesowałem się od dawna, głównie poprzez rozmowy z moim szkolnym przyjacielem inż. Włodkiem Jabłońskim, który pracując w Instytucie Techniki Budowlanej, był asystentem prof. Janusza Gościńskiego, propagatora tej metody w budownictwie. Pasjonowały mnie zwłaszcza znana z metod sieciowych metoda CPM (metoda drogi krytycznej) i PERT (ocena i kontrola przedsięwzięć) stworzona dla budowy rakiet batalistycznych Polaris, który to proces skrócono dzięki tej metodzie o dwa lata.
Pracownia SYSTEM powstała z inicjatywy Dyrektora ds. Koordynacji Zjednoczenia inż. Andrzeja Chrzanowskiego i przede wszystkim dla jego potrzeb. Była to znana postać w budownictwie i nie tylko. Jako dyrektor budowy elektrowni Turoszów (wówczas największej w Europie) miał do swojej dyspozycji helikopter, był zwycięzcą konkursu tygodnika „Polityka” na najlepszego inżyniera w kraju, co sprzyjało budowie reputacji nowoczesnego menedżera, a głośny flirt z bardzo popularną i piękną piosenkarką Jadwigą Prolińską przysporzył mu dużej sympatii. W swojej pracy otaczał się specjalistami od organizacji i zarządzania: jedną z pracowni kierował inż. Andrzej Bratkowski, późniejszy minister budownictwa, brat znanego dziennikarza Stefana Bratkowskiego (autora bestsellera „Gra o jutro”); drugą pracownią kierował inż. Andrzej Zienkiewicz, od kilku miesięcy pracujący nad systemem informatycznym sterowania skomplikowaną budową. System ten nazwany został PROKOR (czyli PROgram KOntroli Realizacji).
Początkowo PROKOR wykorzystywany był na budowach Mazowieckich Zakładów Rafineryjno-Petrochemicznych w Płocku (instalacje Butadienu, PEW DRW III, Reforming III, Ekstrakcji Aromatów). Próbne wdrożenia prowadziła tam wydzielona pracownia PŁOCK z inż. Dutkiewiczem oraz z Krystyną Domalewską, Włodzimierzem Serafinowiczem i inż. Stanisławem Jankowskim.
Innowacją wprowadzoną przez PROKOR było wykorzystanie metod sieciowych i poprzez ich analizę komputerową emitowanie harmonogramów belkowych (inaczej Ganta) jako wykazów czynności do wykonania w okresach czasowych, a następnie kontrolowanie ich realizacji na podstawie informacji z placów budów i dokonywanie ponownych analiz sieci zależności. Przeliczenia komputerowe przeprowadzane były w Warszawie na komputerze ZAM-21 Alfa w Ośrodku Obliczeniowym Ministerstwa Przemysłu Maszynowego PROMASZ przy ul. Barbary 1. Inżynier Andrzej Zienkiewicz wspólnie z programistami tego ośrodka pod kierunkiem inż. K. Trynkowskiego opracowali nowatorskie oprogramowanie dla systemu PROKOR. Nośnikiem informacji była początkowo perforowana taśma papierowa, a potem 80-kolumnowa karta perforowana.
Początek pracy z Zienkiewiczem następująco opisałem w „moim alfabecie”: „Super inteligentny, klasyczny lider, a przy tym tytan pracy – tak najkrócej scharakteryzowałbym człowieka, z którym pracowałem prawie dziesięć lat, będąc jego »prawą ręką«... Pierwszy raz zobaczyłem inż. Zienkiewicza w grudniu 1969 roku, kiedy zostałem przedstawiony mu przez kierownika pracowni SYSTEM inż. Mieczysława Kaczkowskiego. Wpadł do pokoju zdenerwowany, trochę podniecony, obwieszony na rękach i szyi długimi odcinkami taśmy perforowanej i stwierdził, że nie ma teraz czasu, bo pracuje nad nowym pilnym programem. Po chwili wrócił, przynosząc jakiś skrypt odbity na powielaczu i kazał mi to dokładnie przeczytać. Były to napisane przez niego »Niektóre zasady sprawnego działania«, zbiór praw i zasad organizacji i kierowania. Z jednej strony, wydawał mi się trochę »świrnięty«, z drugiej – zafascynowały mnie te »zasady«. Szczerze mówiąc, po raz pierwszy spotkałem się z tak syntetycznymi i mądrze podanymi informacjami o metodach organizacji i zarządzania. Zresztą pierwszą taką zasadę do tej pory pamiętam, sformułowaną przez prof. Kotarbińskiego: Gdy nie wymaga się od człowieka więcej, niż może zrobić, to nie robi tego, co może zrobić.
I Andrzej faktycznie dużo wymagał od współpracowników. Już po kilka tygodniach pracy z nim (w dzień w biurze, w nocy w ośrodku obliczeniowym „na komputerze”), doszedłem do wniosku, że „życie ma się jedno” i nawet postanowiłem odejść z tej pracy. Przypadek sprawił, że w czasie jego nieobecności musiałem samodzielnie wykonać w ciągu kilku dni odpowiedzialny projekt organizacji z zastosowaniem metod sieciowych budowy fabryki barwników w Zgierzu, z przeliczeniami na komputerze. Tak mnie zafascynowała ta praca, że… zostałem z Andrzejem następne dziesięć lat. Nie żałuję”.
Z tą fabryką barwników było tak, że w czasie nieobecności A. Zienkiewicza zjawiło się w moim pokoju kilku panów (inż. Henryk Witczak, inż. Karol Amsolik oraz inż. Wacław Sitkowski) i poinformowali mnie, że słyszeli o nowym systemie wspomaganym komputerowo, który może pomóc generalnemu wykonawcy w zarządzaniu budową. Tymczasem na budowie Zakładów Produkcji Barwników „Boruta” w Zgierzu (oddział kwasu H WT-17 i barwników helaktynowych) są poważne opóźnienia, za tydzień ma być narada z wykonawcami i dobrze by było przygotować nowy realny harmonogram budowy. Podjąłem natychmiast decyzję, że bez żadnych formalności i oficjalnego zlecenia postaram się przygotować sieci zależności i po analizie wydrukować przy pomocy systemu PROKOR harmonogramy robót dla poszczególnych wykonawców na zapowiadaną naradę. Zgodziłem się także ich samochodem pojechać do Zgierza i w hotelu w ciągu dwóch dni wspólnie z kilkoma inżynierami od generalnego wykonawcy i inwestora przygotowywaliśmy sieci zależności. Ja przekazywałem wiedzę merytoryczną i technikę wykonywania sieci, a uczestnicy budowy podawali informacje o robotach budowlanych, ich przewidywanym czas realizacji, zależnościach od dostaw urządzeń czy przekazywaniu frontów robót. Wracając pociągiem, przepisywałem te wszystkie informacje na druki, które w Ośrodku Obliczeniowym zostały wyperforowane na taśmę papierową jako nośnik do komputera. W nocy przez kilka godzin poprawiałem błędy i nieścisłości w kolejnych analizach wykonywanych przez komputer. Rano poprzez maszynistę kolejowego pociągu zmierzającego do Łodzi przekazałem analizę sieci zależności do uzgodnienia z generalnym wykonawcą. Zmian przekazanych telefonicznie było niewiele i mogłem już tego samego dnia wieczorem wydrukować tak bardzo oczekiwane harmonogramy, które również przesłałem przez kolejarzy. Podobno na naradzie wydruki okazały się sensacją, bo większość kierowników podwykonawców po raz pierwszy zobaczyła tabulogramy z komputera z wykazem ich robót w postaci harmonogramów belkowych. W dniu, w którym odbywała się narada, inż. Zienkiewicz przyniósł do mojego pokoju i wręczył mi oficjalne zlecenie od inwestora ze Zgierza z poleceniem, żebym natychmiast rozpoczął wdrażanie systemu na tej inwestycji. Kiedy usłyszał, że system już działa, powiadomił o tym kierownika Pracowni i dyrektora Zjednoczenia. Od tej pory zostałem uznany za bardzo dobrego organizatora i zacząłem szybko awansować.
Kolejną inwestycją, którą się bezpośrednio zajmowałem, była Baza Eksportu Siarki w Porcie Gdańskim „Siarkopol”. Występowałem tu głównie jako fachowiec od systemu PROKOR i miałem za zadanie nauczyć procedur tego systemu Andrzeja Józefowicza, kolegę z konkurencyjnej pracowni kierowanej przez Andrzeja Bratkowskiego. Przez kilka miesięcy jeździliśmy nocnymi pociągami do Gdańska, początkowo pracując przy opracowywaniu sieci zależności, później dla zbierania informacji z postępu robót i dostarczania co dwa tygodnie wydruków komputerowych dla dyrektora budowy Wiesława Lorenca (wszystkie nasze działania wprowadzające informatykę na plac budowy zostały szczegółowo opisane w artykule pt. „Dziwna budowa” zamieszczonym w „Życiu i Nowoczesności” z 10 grudnia 1970 roku).
W połowie 1970 roku na specjalne polecenie dyrektora zjednoczenia Andrzeja Chrzanowskiego zajmowałem sie wdrażaniem systemu PROKOR na bardzo ważnej i opóźnionej budowie Zakładów Azotowych we Włocławku. Praktycznie stałem się asystentem dyrektora, gdyż przewożąc duże ilości wydruków komputerowych, jeździłem z nim samochodem na narady dyrektorów przedsiębiorstw do Włocławka, które osobiście w sposób bardzo arbitralny prowadził. Na początku narady bardzo głośno odtwarzał śmiech z małego magnetofonu i mówił: „To jest ostatni śmiech na tej sali, za chwile inż. Wójcik rozda komputerowe wydruki robót opóźnionych i robót do wykonania w najbliższych dwóch tygodniach. Żadnych, k…, dyskusji, bo to maszyny cyfrowe wyznaczyły terminy robót! Zaś dyrektorzy firm, które najbardziej opóźnili roboty, powinni zrezygnować z pracy”.
Przypadło mi niełatwe zadanie wyjaśniania dyrektorom i ich asystentom procedury analiz sieci zależności oraz wyników systemu komputerowego. Trwało to kilka miesięcy i na szczęście dla mnie koordynacją budowy zajmował się dyrektor generalnego wykonawcy inż. Młynarczyk. System obejmował wszystkie roboty budowlano-montażowe oraz rozruch mechaniczny i technologiczny.
Przez cały rok 1970 i 1971, już jako kierownik zespołu PROKOR, nadzorowałem prace kolegów przy wdrażaniu systemu na wielu ważnych inwestycjach:
-
Cementownia „Kujawy” w Piechcinie
-
Wytwórnia Przędz Teksturowych w Łodzi
-
Zakłady Chemiczne „Police” (II etap budowy)
-
Huta Szkła w Wołominie
-
Fabryka Samochodów Małolitrażowych Bielsko-Biała, Tychy
-
Hotel „Polonez” w Poznaniu
-
Dworzec Centralny w Warszawie
-
Reaktor Atomowy „Maria” w Świerku
-
Elektrownie Żarnowiec, Pątnów
-
Magistrala Kolejowa Warszawa-Katowice
-
Zagłębie paliwowo-energetyczne – Bełchatów
-
Zakłady Mięsne w Ostrołęce
-
Browar w Warce.
Od początku 1972 roku nastąpił podział Pracowni SYSTEM, która została przekształcona w Warszawskie Biuro Projektowo-Badawcze Budownictwa Przemysłowego „SYSTEM” z dyrektorem Andrzejem Bratkowskim i jednocześnie utworzono w organizacji ETOBU Pracownię Projektowania i Doradztwa Organizacyjnego w Budownictwie „ETOBSYSTEM” z kierownikiem Andrzejem Zienkiewiczem. Dużym zaskoczeniem była wtedy dla mnie propozycja dyr. Bratkowskiego, który zaprosił mnie do kawiarni i w miłej rozmowie zaproponował kierownicze stanowisko w jego Pracowni SYSTEM. Odmówiłem, gdyż praca z Andrzejem Zienkiewiczem, mimo wielu wad, była dla mnie zdecydowanie bardziej interesującą. Przypuszczam, że gdybym związał się z A. Bratkowskim (przyszłym posłem na sejm i ministrem budownictwa w latach 1989-91), moja kariera potoczyłaby się raczej w kierunku pracy urzędniczej.
Tymczasem zapotrzebowanie na system PROKOR rosło lawinowo. Zespół, którym kierowałem, rozrósł się do ponad 30 specjalistów-konsultantów. Wspomnę chociaż kilku z nich (wszyscy inżynierowie): Antoniego Świątkowskiego, Ludwika Bąkałę, Stanisława Marczykowskiego, Marka Grochowskiego, Andrzeja Jasiewicza, Ryszarda Woźniaka, Henryka Jagodzińskiego, Marię Myśliwską, Stefana Uszyńskiego, Adama Kuhla, Jerzego Miecińskiego, Krzysztofa Sielickiego czy inż. arch. Adama Mycka. Musieliśmy uruchomić specjalny system badań i nadzoru odpowiednich ludzi do prowadzenia konsultacji przy wdrażaniu systemu na wielkich budowach. Działalność taką prowadził przez wiele lat psycholog Andrzej Rutowski. Jednak i ta grupa ludzi nie potrafiła sprostać zapotrzebowaniu na wdrażanie systemu. Rozpoczęliśmy szkolenia na terenie całej Polski, angażując do współpracy specjalistów z branżowych ośrodków organizacji ETOB-u. Pamiętam bardzo bliską współpracę przede wszystkim z ETOB Kraków, Poznań, Katowice i Bydgoszcz. ...
....Na pewno nie zapomnę również trzydniowego wyjazdu do Londynu w czerwcu 1973 roku na międzynarodową konferencję pn. Computing in the construction industry organizowaną przez konsultingową firmę International Business Communication Ltd. Organizatorzy chcąc zaprosić autora systemu PROKOR, stoczyli przed konferencją korespondencyjną walkę z naszym ministerstwem i CETOB-em, które nie chciały wydać mi pozwolenia na wyjazd. Ponieważ moja znajomość języka angielskiego była wówczas bardzo skromna, zgodzono się nawet opłacić koszty transportu i pobytu mojemu koledze z pracowni Lechowi Milewskiemu, który miał podróżować w charakterze tłumacza. Leszek wygłosił za mnie krótki referat w drugim dniu konferencji i tłumaczył moje odpowiedzi na liczne pytania słuchaczy. Wrażenia z tego pobytu w Londynie opisał na swoim blogu (http://dzieckom.blox.pl/2015/10/Sezamie-otworz-sie.html). Dodam tylko, że był to mój pierwszy wyjazd na Zachód i przez te trzy dni z Leszkiem maksymalnie chłonęliśmy Londyn. Dzięki naszemu opiekunowi z firmy ICL obejrzeliśmy słynny musical Jesus Christ Superstar, głośny film erotyczny Bertolucciego Ostatnie Tango w Paryżu z Marlonem Brando, zwiedziliśmy National Gallery, podziwiając arcydzieła malarstwa, a w nocy zwiedzaliśmy Londyn ze słynną dzielnicą Soho. Mieszkaliśmy w eleganckim hotelu Europa i – zupełnie przypadkowo – okazało się, że pracował tam mój nieznany mi dotąd wujek, który jako oficer walczył pod Monte Cassino, a po wojnie pozostał na emigracji. Nie mógł uwierzyć, że nie należę do partii, przekonany, że komuniści nie daliby mi paszportu na wyjazd „na Zachód” i to na tak ważną konferencję. ....