Późną jesienią roku 1975, w Zakładach H. Cegielski w Poznaniu, dobiegały końca prace nad przygotowaniem pomieszczeń do instalacji systemu komputerowego. W wyniku licznych perypetii, wiele z których zasługuje na osobne przedstawienie, następowało to z dużym opóźnieniem. Tak, czy inaczej – gotowa była instalacja energetyczna i elektryczna, system klimatyzacji oraz – co najważniejsze – sala komputera, z podwyższoną podłogą, podwieszonym sufitem i pochłaniającą hałas wykładziną ścian.
Sam komputer, zakupiony w brytyjskiej firmie ICL, przywieziono do Zakładów w styczniu 1976. W Polsce panowały wtedy umiarkowane mrozy, takie, że w ciągu dnia temperatura nie spadała poniżej minus pięciu stopni. Brytyjscy kierowcy trzech potężnych ciężarówek, które ów komputer przywiozły, specjalnie na wyjazd do Polski, dostali w firmie ubiory, w których wyglądali, jak członkowie zimowej wyprawy na ziemski biegun.
Zaraz po dostawie rozpoczęła się instalacja, co wykonywali specjaliści firmy ICL. Po jakimś czasie prace te były na tyle zaawansowane, że mogliśmy już, po kilka nawet godzin dziennie, ale ciągle nieoficjalnie, wykonywać własne próby. Tu znakomicie procentowało doświadczenie zebrane w ciągu dwóch lat korzystania z niemal identycznego komputera w gdańskim ośrodku Zakładu Informatyki Przemysłu Okrętowego (ZIPO). Korzystanie owo polegało na tym, że dwa razy w tygodniu dostawaliśmy tam, odpłatnie, do dyspozycji ich komputer. Mieliśmy u nich własne dyski, z naszym systemem operacyjnym i własne taśmy magnetyczne. Komputer w pełni obsługiwała nasza ekipa operatorska. Przedmiotem i celem tych działań było przygotowanie i testowanie programów, których produkcyjne już stosowanie miało się rozpocząć zaraz po zakończeniu instalacji w Poznaniu.
W wielu związanych z tym wyjazdach brałem udział osobiście, z tego chociażby względu, że podlegały mi wtedy zarówno ekipy operatorskie jak i zespół administracji, zarządzania i rozwoju systemu operacyjnego. Z tym ostatnim zespołem odnieśliśmy wtedy szereg dość spektakularnych sukcesów. Złożyły się na to zarówno nasze własne programy pomocnicze systemu operacyjnego, jak i udane adaptacje różnych aplikacji brytyjskich.
Co istotne – w kwietniu 1976 na komputerze w Zakładach nie realizowano jeszcze żadnych prac produkcyjnych, a cała obsługa informatyczna Zakładów odbywała się na maszynach licząco‑analitycznych i na maszynach do księgowania. Te pierwsze – stosowane tam niemal od końca II Wojny Światowej, wykonywały olbrzymi zakres prac (liczba kart dziurkowanych używanych rocznie liczona była w milionach) i miały dobrą, ugruntowaną pozycję.
Zarówno to, jak i seria wcześniejszych niepowodzeń w próbach współpracy z Ośrodkiem ZETO w Poznaniu, było powodem do dość jednak powszechnego w Zakładach, sceptycznego podejścia do samej nawet potrzeby posiadania komputera.
Gdy wspomniane tu wcześniej prace instalacyjno-uruchomieniowe dobiegły końca, już w trakcie oficjalnych prób i testów odbiorczych, nasza komisja zakwestionowała jakość druku drukarek wierszowych, twierdząc, że ich bębny z czcionkami cechują się znacznym stopniem zużycia. Strona brytyjska nie zgodziła się z tym zarzutem i wycofała swą uruchomieniową ekipę inżynierską, a powstały z tego impas we wzajemnych stosunkach spowodował, że komputer pozostał nieodebrany i nie wolno było nam, nawet nieformalnie, z niego korzystać. Impas ów trwał do połowy czerwca, kiedy to strona brytyjska, bardziej chyba w zamiarze zakończenia, trwającego już niemal trzy lata przedsięwzięcia, niż na skutek przyznania nam racji, dostarczyła nowe bębny do drukarek. W efekcie w końcu doszło do, tak długo i bardzo oczekiwanego, przejęcia systemu komputerowego przez Zakłady i rozpoczęcia jego służby eksploatacyjnej. .....