Zwracamy uwagę PT Czytelników na ciekawą pozycję wydawniczą z 1966 r. - dostępna w wersji cyfrowej tylko w Bibliotece Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Opracowanie powstało w wyniku konkursu na pamiętniki inzynierów, ogłoszonego przez redakcję Polityki w 1961 r. Koncepcja konkursu była wzorowana na przedwojennym konkursie na pamiętniki bezrobotnych, wydanych przez wybitnego socjologa, prof. Józefa Chałasińskiego. Na konkurs Polityki wpłynęło 196 prac. Wspomnienia autorów dotyczą pierwszego, powojennego okresu odbudowy kraju. Sygnalizujemy pozycję, niestety niedostępną w sieci, podając dwa fragmenty książki.
Fragment ze wstępu prof. Jerzego Bukowskiego opisuje stan liczbowy kadry inżynierskiej w latach powojennych
...Pożyteczne natomiast będzie przypomnienie we wstępie, jaki był „rodowód” inżynierów w Polsce w latach 1945— 1960. Z 14 tysięcy inżynierów, czynnych w ostatnich latach przedwojennego dwudziestolecia w Polsce, w pierwszych miesiącach powojennej odbudowy żyło i było zdolnych do pracy w kraju zaledwie około 7 tysięcy. Pierwsze ewidencje przeprowadzone przez stowarzyszenia inżynierskie, które podjęły swoją działalność 4eszcze w ostatnich miesiącach wojny, wykazały, że tylko znikomy odsetek inżynierów spośród tej liczby „zmienił zawód” . Tych właśnie siedem tysięcy inżynierów, wspartych w pierwszych latach powojennych przez repatriantów z Zachodu i Wschodu, łącznie z pierwszymi powojennymi edycjami absolwentów politechnik krajowych, podjęło trud 3-letniego planu odbudowy i 6-Ietniego planu rozwoju gospodarki na odcinku przemysłu. W wyniku szerokiej rozbudowy systemu wyższego szkolnictwa technicznego na początku lat sześćdziesiątych liczba inżynierów sięgała już 100 tysięcy.
Struktura „stanu inżynierskiego” w Polsce uległa stopniowej zmianie. Pierwotną starą kadrę inżynierską, zasiloną fachowcami z praktyki, którzy w trybie postępowania kwalifikacyjno-weryfikacyjnego zyskali stopnie i prawa inżynierskie, wzmocniła najpierw twarda młodzież, która rozpoczynała studia jeszcze przed wojną lub w trybie tajnego nauczania w czasie okupacji pod pokrywką różnego rodzaju kursów. Po nich przyszła wielka fala inżynierów z okresu dwustopniowego systemu studiów (1948—1954). Oddzielną grupę stanowili absolwenci wieczorowych szkół inżynierskich, a później studiow zaocznych. W ostatnich wreszcie latach tego okresu zaczęli napływać do przemysłu magistrzy inżynierowie jednolitego ustroju studiow.
PRZEKUCIE TORÓW - relacja inż. Roberta Makusa
...Jesienią 1945 roku na podstawie porozumienia rządow PRL i ZSRR nastąpiło powrotne przekucie na prześwit normalny wszystkich tych linii PKP, ktore w 1944 roku i na początku 1945 r. były przekute na prześwit szeroki. Ogolna długość tych odcinkow wynosiła na terenie Dyrekcji Warszawskiej około 1000 kilometrow. Dla przekucia odcinkow jednotorowych wstrzymywano na nich całkowicie ruch pociągow i na całej długości jednocześnie pracowało kilkadziesiąt brygad. Zamknięcia takie trwały 10- 14 dni. Na liniach dwutorowych zamykano dla ruchu jeden tor, a po drugim kursowała tylko część pociągow. Dla przewozu podczas trwania wojny transportow wojskowych od Brześcia do Berlina oraz dla odwiezienia po zakończeniu wojny zdemobilizowanych wojsk, sprzętu, ludzi wracających do ZSRR z obozów było używanych kilkadziesiąt tysięcy wagonow i kilkaset parowozów szerokotorowych. Z drugiej strony duże ilości taboru normalnotorowego zdobytego od Niemcow stały prawie bezczynnie. Z tych względow przekucie na prześwit normalny i wykorzystanie do tych przewozow taboru normalnotorowego było sprawą pilną. W ciągu sześciu tygodni zwężono około 1000 km torow. Narzędzi mieliśmy mało, ale w sierpniu i wrześniu dzień jest jeszcze dość długi, a pogoda sprzyjała. Pracowano więc przeważnie na dwie zmiany — od świtu do zmierzchu.
Dnia 16 października 1945 roku wszystkie tory Dyrekcji Warszawskiej miały z powrotem prześwit normalny 1435 mm. Jednocześnie pełną administrację kolei na terenie Polski przejęły PKP. Od tej pory ruch odbywał się pod jednolitym kierownictwem z możliwością stopniowego wprowadzenia większej liczby pociągow pasażerskich również na liniach przekutych, na ktorych przedtem kursowały tylko transporty. Sprawa przekucia wyłoniła się zresztą dość nagle. Do takiej zmiany prześwitu potrzebne są jeżeli nie plany, to przynajmniej schematy układu torow na stacjach (stan przed przekuciem, zakres przekucia i ostateczny układ). Jak to już powiedziałem, tory odbudowane przez saperow nie zawsze nadawały się do ruchu ogolnego, publicznego, pasażerskiego i często trzeba było jednocześnie wykonać poważniejsze przerobki, aby można było pozwolić na jazdę pociągow osobowych. Projekty sporządzane były odręcznie na miejscu i zatwierdzane na miejscu przez nas z upoważnienia dyrektora kolei. Ponieważ przebudowywało się jednocześnie kilkanaście stacji, a robót nie można było wstrzymać w oczekiwaniu na projekt, trzeba było być wszędzie. Spędzało się w samochodzie po szesnaście godzin na dobę. Ta praca miała jednak swoj urok — zwłaszcza dla ludzi nie obawiających się podejmowania decyzji. Można się było wyżyć wydając polecenia szybkie i nierzadko dość ważne. Przecież większość układow torowych pozostała ta sama od przekucia do dnia dzisiejszego. Ludzie rwali się do pracy. Chcieli jak najprędzej wrocić do normalnych warunków. Po swojej właściwej pracy przychodzili jeszcze ochotniczo do przekuwania. W tej sytuacji każde oczekiwanie na decyzję, projekt, dostarczenie narzędzi czy materiałow mogło zniechęcić ludzi, a to z kolei — wpłynąć nie tylko na postęp prac przy przekuwaniu, ale i w ogole na stosunek do pracy w PKP. Ta bliższa znajomość i harmonijna wspołpraca zadzierzgnięta z ludźmi na linii podczas pierwszych miesięcy niepodległości — a szczegolnie przy przekuciu — ułatwiła mi wydatnie pracę w poźniejszych latach...